Nigdy nie poznasz miłości dopóki się jej nie poddasz (z filmu "Polubić czy poślubić")

środa, 19 grudnia 2012

BN 2012

HEJ!
Jutro wyjeżdżam na święta do Polski, trzymajcie kciuki żebym dojechała zdrowa w całości z bagażem
i bez problemów :)
Raczej nie będę pisać już postów w tym miesiącu, dlatego chciałam Wam złożyć życzenia:

Z okazji zbliżających się 
Świąt Bożego Narodzenia 
chciałabym Wam przede wszystkim życzyć 
zdrowia, miłości, radości i błogosławieństwa Nowonarodzonego
 Niech Nowy 2013 Rok będzie jeszcze lepszym rokiem 
obfitującym w same pozytywne nowiny!

 zdjęcie pochodzi z onet.pl


Uściski!
dagna15

wtorek, 18 grudnia 2012

Awokado

Hej!

Jakiś czas temu czytałam książkę Dominique Loreau pt." Sztuka prostoty" i dowiedziałam się, że Azjatki  używały kiedyś jedynie oleju awokado do pielęgnacji skóry twarzy i ciała oraz szczotkę z włosia dzika do masażu, który pobudza układ limfatyczny do wydalania toksyn. Kremy i inne specyfiki były im nie potrzebne, bo wystarczyły tylko te rzeczy by zachować urodę godną pozazdroszczenia.
Dlaczego akurat olej z awokado? Bo jest olejem o najbogatszych właściwościach. 

Olej z awokado zawiera kwas olejowy , kwas linolowy , palmitynowy i stearynowy. Ma złotozieloną barwę. Dzięki temu może głęboko wnikać w skórę i odpowiednio ją pielęgnować. Oprócz kwasów tłuszczowych w swoim składzie posiada lecytynę, aminokwasy, sole mineralne, witaminy: A, B, E, C, D, H, PP, F a także potas i żelazo. Wszystkie te składniki powodują, że jest on idealny dla skóry przesuszonej i dojrzałej. Posiada naturalny faktor ochronny 3 - 4.
Nienasycone kwasy tłuszczowe odżywiają skórę, oddziałują przeciwalergicznie, hamują parowanie wody ze skóry (powstrzymują transepidermalną utratę wody). Olej z awokado zawiera skwalen posiadający właściwości antyzapalne i antygrzybiczne oraz chlorofil również przeciwzapalny i łagodzący.

Olej z awokado łatwo jest wchłaniany przez skórę, wnika w jej głębsze warstwy. Zalecany jest szczególnie do pielęgnacji skóry wrażliwej i suchej (ponieważ nawilża, wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry i zapobiega ucieczce wody z naskórka), dojrzałej, starzejącej się, z problemami.

Pomaga w leczeniu egzemy oraz łuszczycy. Olej awokado jest zaliczany do grupy olei gęstych. Z tego względu np. w masażu mieszany jest z innymi olejami (olejem ze słodkich migdałów, olejem z pestek winogron, olejem z pestek moreli). Olejek z awokado głęboko nawilża nie tylko skórę twarzy ale i całe ciało, nic więc dziwnego że masaż olejkiem z awokado jest bardzo popularnym zabiegiem w  salonach Spa i gabinetach odnowy biologicznej. Główną ich zaletą jest to, że wyraźnie poprawiają stan skóry i przywracają jej młodzieńczy wygląd.

Awokado wyraźnie poprawia też kondycję włosów suchych , zniszczonych i farbowanych. Dzięki zawartości NNKT wzmacnia strukturę włosa i zapobiega mechanicznym zniszczeniom.

Warto wiedzieć też, że awokado obniża poziom cholesterolu, poprawia funkcjonowanie systemu nerwowego, działa przeciwmiażdżycowo i mogą go spożywać nawet osoby chore na cukrzycę. Zawarte w nim tłuszcze są równie łatwo przyswajalne przez organizm człowieka co masło.
Awokado wskazane jest dla osób chorujących na stłuszczenie wątroby i zaburzenia metabolizmu tłuszczów, gdyż zawarta w nim miedź powoduje normalizację funkcji enzymatycznych wątroby i ustępowanie stłuszczenia.
Dojrzały owoc doskonale się rozsmarowuje, dzięki czemu w niektórych krajach jest doskonałym zamiennikiem tłuszczów zwierzęcych. Spożywać go można w postaci sałatek oraz przystawek. Dodanie soku z cytryny zapobiega brunatnieniu miąższu owocu.

 

Maseczka do twarzy z awokado

Zmiksuj miąższ z połowy awokado i dodaj 2 łyżeczki jogurtu naturalnego. Całość nałóż na twarz, szyję i dekolt na około 20 minut. Po upływie tego czasu, zmyj papkę ciepłą wodą i nałóż krem nawilżający .


Muszę przyznać, że faktycznie ten olejek działa i poprawia stan skóry. Pierwszą butelkę olejku zamówiłam na stronie www.naturalne-piekno.pl bo wychodziło najtaniej ze wszystkich sklepów internetowych: 49zł + przesyłka za 250ml. Kolejną butelkę kupiłam tutaj, w Szwajcarii w sklepie Coop (dział z olejami) i zapłaciłam 17,90CHF (czyli ok. 60,86zł) za 250ml.




Pozdrawiam i ściskam ciepło!
 dagna15


Post opracowałam na podstawie znalezionych artykułów w internecie 
(wikipedia, spa24.pl, ecospa.pl, zrobsobiekrem.pl)


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Życzenia pocztą słane...

Witajcie!
Dzisiaj u mnie mocna śnieżyca i wieje. Niestety temperatura jest na plusie, trochę się stopiło ale śniegu ciągle dużo.



Właśnie kończę pisanie życzeń świątecznych do bliskich...
Bardzo podoba mi się tutaj, że poczta główna w mieście nawet w niedzielę czynna jest do 20:00 :)

Zauważyłam że tradycja przesyłania kartek świątecznych pocztą z roku na rok maleje. Może przyczyna tkwi głównie w kosztach, a może w braku czasu lub... lenistwie? Wiele osób wysyła gotowe życzenia, lub kupuje wypełnione pocztówki. Nie znoszę tego. Już nawet coraz trudniej kupić puste kartki z miejscem na własne życzenia (szczególnie w Polsce).
Ja staram się nie zapominać o najbliższych mi osobach, wypisywanie kartek sprawia mi przyjemność. Czuję, że jest w tym moja cząstka. Ten cały rytuał przywołuje uśmiech i wspomnienia. Choć tradycja wygasa, ja staram się jej nie zaniedbywać, bo sms czy mail to nie to samo co życzenia pisane własną ręką na papierze. Nowoczesne technologie nie przemawiają do mnie, jestem trochę staroświecka a zarazem romantyczna.


Wczoraj znajomy pożyczył mi książkę o Benedykcie XVI i czytam...



 Pozdrawiam ciepło!
dagna15

czwartek, 29 listopada 2012

Weronika postanawia umrzeć...

Umiera się na wiele spo­sobów: z miłości, z tęskno­ty, z roz­paczy, ze zmęcze­nia, z nudów, ze strachu... Umiera się nie dla­tego, by przes­tać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat za­cieśnia się do roz­miaru pułap­ki, śmierć zda­je się być je­dynym ra­tun­kiem, os­tatnią kartą, na którą sta­wia się włas­ne życie. We­roni­ka pos­ta­nawia um­rzeć bez wy­raźne­go po­wodu, bez żalu i bez pa­tosu. Jej życie stało się mdłe, jak pot­ra­wa bez przyp­raw, poz­ba­wione ziar­na sza­leństwa. A gdzie szu­kać sza­leństwa, jeśli nie w do­mu wa­riatów, pośród tych, którzy ob­darze­ni nim zos­ta­li w nad­mia­rze? We­roni­ka uczy się życia na no­wo, poz­na­je siebie samą, zmar­twychwsta­je. We­roni­ka chce żyć inaczej...

Hej!

Jakiś czas temu czytałam tę książkę, lecz... nie udało mi się jej skończyć. Dzisiaj u mnie paskudna, jesienna pogoda więc pomyślałam, że coś obejrzę. Całkiem przypadkiem na you tube znalazłam adaptację filmową tej książki w całości.


Jeśli ktoś czytał książkę P. Coelho to wie kim jest Weronika Deklava.
To 28-letnia kobieta, którą dotychczasowe życie zaczęło "dobijać". Zdawać by się mogło, że niczego jej nie brakuje, ma urodę, dobrze płatną pracę i piękne mieszkanie w Nowym Jorku. Jednak zabrakło jej najważniejszego: sensu życia. Dlatego pewnego wieczora, Weronika postanawia umrzeć. Dwa tygodnie później budzi się w szpitalu ze śpiączki. Okazuje się, że lekarzom udało się ją uratować po próbie samobójczej. Jednak serce Weroniki doznało nieodwracalnego uszczerbku i wkrótce przestanie bić. Mając przed sobą niewiele czasu, Weronika zaczyna patrzeć na świat jak nigdy wcześniej. Zmienia otaczający ją świat oraz siebie.


Muszę się przyznać, że poryczałam się na tym filmie jak małe dziecko. Żaden film nie wzbudził we mnie jeszcze takich emocji.
Dlaczego, my zdrowi ludzie nie doceniamy tego co mamy?! Nie cieszymy się tak wielkim darem jakim jest życie. Czy świadomość śmierci musi pobudzać nas do spełniania swoich marzeń?! Czy pogoń w dzisiejszych czasach za karierą i pieniądzem rzeczywiście jest najważniejsza?!
Tak samo jest z miłością. Czy czekanie całe życie na przysłowiowego księcia z bajki ma sens?! A być może jest obok Was KTOŚ, kto jest godny zainteresowania tylko Wy go nie zauważacie? Może to być nawet kolega z pracy, ze szkoły, sąsiad, KTOŚ z niedalekiego otoczenia..., tylko że my patrzymy przez pryzmat ideału który tak naprawdę nie istnieje, łudzimy się. Może warto byłoby mu dać szansę...?


Is­tnieją w życiu spra­wy, które - bez względu na to z której stro­ny byśmy na nie pat­rzy­li - są zaw­sze tak sa­mo ważne dla wszys­tkich. Miłość jest jedną z nich.   


Co spra­wia, że człowiek zaczy­na niena­widzić sam siebie? Może tchórzos­two. 
Al­bo nieodłączny strach przed po­pełnianiem błędów, przed ro­bieniem nie te­go, cze­go in­ni oczekują.


  Każdy z nas żyje w swoim włas­nym świecie. Ale, gdy po­pat­rzy­my na niebo pełne gwiazd zo­baczy­my, że różne światy tworzą kon­ste­lac­je, sys­te­my słoneczne i galaktyki. 


 Ma­my pra­wo po­pełniać w życiu wiele błędów. 
Oprócz jed­ne­go: te­go, który niszczy nas samych. 

 
Gdy osiągnęła już wszys­tko, cze­go ocze­kiwała od życia, doszła do wnios­ku, że nie ma ono sen­su, bo wszys­tkie dni były ta­kie sa­me. I pos­ta­nowiła umrzeć. 



Dlatego nadajmy swojemu życiu barw, tak by wszystkie dni nie były takie same. 
Celebrujmy każdy dzień. 
Nie dopuszczajmy do umysłu negatywnych myśli.
Świat nam daje naprawdę dużo możliwości, tylko chciejmy je wykorzystać.



Na dziś kończę ze swoimi refleksjami.
Pozdrawiam!
dagna15

wtorek, 27 listopada 2012

Jeszcze 23 dni...

Hej!

Jeszcze TYLKO 23 dni i wreszcie będę we własnym domu (na 2 tygodnie :-/ ale zawsze coś). Już zrobiłam listę czego mi brakuje i co muszę kupić w Polsce. Trochę się tego uzbierało :). Zawsze lepiej zrobić zapas, niż przepłacać tutaj, w Szwajcarii.

W planach mam jeszcze wizytę u fryzjera i mam taką oto wizję swojej fryzury:






Bardzo podoba mi się fryzura Carey Mulligan.

[Widzę już że prostownica będzie niezbędna (na szczęście mam taką która nie niszczy włosów)]
Nie chcę dużo ścinać, tylko podciąć + zrobić delikatną grzywkę, bo zapuszczam, ale aktualny ich wygląd mnie nie zadowala. Zależy mi na tym żeby się układały i jakoś przyzwoicie wyglądały.

Jeszcze w planach mam spotkanie z koleżankami ze szkoły i być może ze swoją Panią Germanistką z liceum (bardzo chciałabym się z nią spotkać, ale nie wiem czy mi się uda - miałam po maturze ją odwiedzić ale się nie udało).

Ach cieszę się na samą myśl o tym, że będę w Polsce... zobaczę się ze swoją małą 8 mies. siostrą, 11 l. bratem, rodzicami, no i resztą rodziny :D

Święta Bożego Narodzenia najczęściej spędzamy wszyscy razem w moim domu, tzn. ja, rodzeństwo, rodzice i dziadkowie (którzy zostali niestety tylko jedni i każda chwila spędzona z nimi jest bezcenna, jacy by nie byli są kochani, nigdy nie wiadomo kiedy może ich zabraknąć a przecież rodzina jest największym skarbem, wszystko inne się nie liczy).

Po głowie ciągle pałętają mi się myśli dot. studiów. Wiem, że mam jeszcze czas. Jeszcze wszystko może się zmienić. Sama jestem niezdecydowana (to wada zodiakalnych ryb). Ale... myślę, że powinnam spróbować z tą germanistyką (przecież zawsze najlepiej mi szło z języków i ich nauka sprawiała mi przyjemność, zwłaszcza j. niemieckiego) nie muszę zostać nauczycielką, ale kursy uważam, że nie dadzą mi tyle co studia. Co tam praca. Teraz to prawie wszyscy po studiach mają z nią problem. Nie tylko humaniści. A po językach... świat otwarty, zawsze można się dogadać z innymi, nawiązywać wielokulturowe znajomości i podróżować bez końca :D


Jak powiadał Goethe - „Sooftmal bist du Mensch, wieviel Sprachen du sprichst”
czyli znane nam skądinąd: „Tyle razy jesteś człowiekiem, ile znasz języków”.



Życzę Wam udanego wieczoru!
dagna15

środa, 21 listopada 2012

Święta coraz bliżej...

Hej,
Miewam momenty, że mam ochotę się spakować i po prostu wrócić do Polski. Młody 6-latek potrafi czasem doprowadzić moją osobę do stanu czerwoności. Na szczęście święta coraz bliżej...

A przy okazji ostatnie weekendy umilały mi spotkania z inną Polką - A., która też jest tutaj au pair.
Dwa tygodnie temu była u mnie. Udało nam się zawitać do Starbucks. W sumie już dwa razy. To była moja pierwsza wizyta w tej kawiarence (jeśli można to tak określić). Mają tam przepyszne cappuccino. Za pierwszym razem dostałam w ich firmowym kubku który był dosyć duży pomimo, że zamawiałam małe cappuccino. Drugim razem dostałam w tekturowym kubku (pewnie dlatego, że była 1h do zamknięcia). Za każdym razem pytali się mnie o imię, ale niestety pan który przyjmował zamówienie (za drugim razem) nie zapytał się jak się pisze moje imię i w wyniku tego wkradło się Y do mojego imienia. Ale to nic. Starbucks i tak przypadł mi do gustu, bardzo przytulne miejsce, zwłaszcza na spotkania w jesienno-zimowe wieczory.


 do tego przepyszne ciastko cynamonowe :) smakowało jak pączek


Tydzień temu byłyśmy w Zurychu. Atmosfera świąteczna powoli się rozkręca. Są już dekoracje. Poniżej widać choinkę na dworcu kolejowym z kryształami Swarovskiego.



22-24.12.2012 będzie w Zurychu na dworcu kol. Weihnachtsmarkt. Niestety mnie tam nie będzie bo już będę w Polsce (z czego bardzo się cieszę). Ale niemieckie targi świąteczne są o wiele lepsze niż te szwajcarskie. Szwajcarzy nie mają też jakiś szczególnych potraw na święta tj. np. my Polacy. Oni to by na okrągło jedli tylko Raclette albo Fondue.



Pozdrawiam ciepło!
dagna15

czwartek, 8 listopada 2012

Czwartkowa dawka motywacji


Różnica pomiędzy ludźmi wspaniałymi a wszystkimi pozostałymi polega na tym, że wspaniali ludzie sami kują swój los, a pozostali przyjmują życie takim, jakim ono jest, czekając, co będzie dalej.

Michael E. Gerber

niedziela, 4 listopada 2012

Bellinzona (21.10.12)

Hej!

Tak jak obiecywałam dzisiaj 2 cz. moich relacji z wojaży do kantonu Ticino.

Dzisiaj fotorelacja z Bellinzony.



Bellinzona położona jest strategicznie na przewężeniu doliny na południowym wyjściu alpejskich przełęczy Gottharda, San Bernardino i Lukmanier. Miasto jest równocześnie północną bramą do Włoch. Z pewnością jest to najbardziej włoskie ze wszystkich miast Szwajcarii. "Skyline" stolicy kantonu Ticino tworzą potężne budowle obronne składające się z trzech bardzo dobrze zachowanych, średniowiecznych zamków, które zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Zaułki i uliczki, dwory, neoklasyczne budynki teatrów i odrestaurowane kamienice opowiadają odwiedzającym historię lombardzkiego miasta kultury. W jego uliczkach ukryły się bogato zdobione domy patrycjuszy i piękne kościoły. Za fasadą średniowiecznego uroku skrywa się tętniące życiem, nowoczesne miejsce spotkań. Liczne butiki, specjalistyczne sklepy z delikatesami i kawiarnie zapraszają do spacerów. W każdą sobotę na Piazza Nosetto odbywa się duży targ.

Twierdze Bellinzony należą do najważniejszych przykładów średniowiecznej, obronnej sztuki budowlanej w obszarze alpejskim. Od 2000 roku należą one do Światowego Dziedzictwa UNESCO. Castelgrande, najstarszy i najpotężniejszy z zamków, zapewnia malowniczy widok na stare miasto i okolicę. Niewielkie muzeum dokumentuje historię zamku i najstarszej części Bellinzony. Także w dwóch pozostałych zamkach znajdują się muzea.

Strategiczne położenie miasta docenili już Rzymianie, którzy w I wieku n.e. wybudowali tutaj zamek. W średniowieczu rozbudowano go do rozmiarów twierdzy, której przez długi czas pozostawała niezdobyta. Ze względu na położenie Bellinzona ciągle była przedmiotem sporów między książętami z Mediolanu i konfederatami. Dopiero w 1516 roku ostatecznie została przyłączona do Konfederacji.

Bellinzona jest idealnym miejscem wypadowym dla wycieczek do Locarno i Ascony, przez Monte Ceneri do południowego Ticino z Lugano, do romantycznych, odchodzących w głąb gór dolin lub na północ, do Leventiny.
Atrakcje
  • Trzy zamki - średniowieczne budowle obronne z zamkami Castelgrande, Castello di Montebello i Castello di Sasso Corbaro są Światowym Dziedzictwem Kultury UNESCO.
  • Villa dei Cedri - miejska galeria sztuki z obrazami szwajcarskich i włoskich artystów z przełomu XIX i XX wieku.
  • Stare miasto - w otoczeniu Piazza Nosetto, Via del Teatro i Piazza del Governo znajdują się liczne, bogato zdobione kamienice, kamienne bramy, kute balkony i szyldy z dawnych czasów.
  • Teatro Sociale - budynek zainspirowany mediolańską La Scala, odzwierciedla klasyczną typologię teatru w stylu włoskim. Uważany jest za jedyny zachowany XIX-wieczny teatr w Szwajcarii.
  • Nowoczesna architektura Bellinzony - w Castelgrande architekt Aurelio Galfetti harmonijnie wkomponował restaurację. Convento delle Agostiniane na Monte Carasso zostało przekształcone przez architekta Luigi Snozzi w nowoczesne centrum edukacyjne.
  
                                                                                                                                                           Tekst pochodzi z mojaszwajcaria.pl


















dziedziniec ratusza













drzewo brzoskwiniowe


 jakby się przyjrzeć to na tym drzewie rosną granaty (były tak dojrzałe że popękały!)

kościółek typowo romański









Bellinzona to miasto zamków (jak można wywnioskować ze zdjęć), znajdują się tu aż trzy! Nam udało się zdobyć tylko jeden który widać w całości na ostatnim zdjęciu.

Niedzielę spędziłyśmy tutaj bardzo miło. Podczas zwiedzania zamku poznałyśmy dwóch mężczyzn (jeden tutejszy mieszkaniec, a drugi Włoch - muzyk jazzowy, oboje po 50-tce). Zjadłyśmy też tutaj prawdziwe lody i wypiły przepyszną kawę.

Bellinzona jest naprawdę niewielka, wszyscy tu się znają i wszystko o sobie wiedzą. To sprawia że jest naprawdę urocza, nie tylko pod względem architektury ale i klimatu.


Jeżeli chcielibyście poczytać więcej o Bellinzonie zapraszam Was na stronę:
http://www.bellinzonaturismo.ch/



Pozdrawiam Was serdecznie!
dagna15