Nigdy nie poznasz miłości dopóki się jej nie poddasz (z filmu "Polubić czy poślubić")

sobota, 27 października 2012

Lugano (20.10.12)

Hej!

Dawno się nie odzywałam, prawie miesiąc :P
U mnie wszystko w porządku, jestem w Szwajcarii już 3 miesiące. Czuję jak ten szybko "leci", zaraz będą święta i... spotkanie z rodziną (cieszę się już na samą myśl, powoli robię zapasy rzeczy które chcę ze sobą przywieźć do PL):)

W zeszły weekend byłam z moją sąsiadką S. (au pair z Rosji) we włoskim kantonie Ticino, a dokładniej w Lugano i Bellinzonie. Te dwa miasta znajdują się na samym południu Szwajcarii, niedaleko Włoch (z tamtąd do Mediolanu jest ok 2h jazdy pociągiem).

Tak więc nasza podróż trwała 3h 16min. Miałyśmy tylko jedną przesiadkę. Odjechałyśmy o godz. 19:14
a dojechałyśmy o 22:46. Jako że miałyśmy kartę Gleis 7 (która upoważnia osoby do 25 roku życia do darmowych jazd pociągami, autobusami i statkami w godzinach 19:00-05:00) nie musiałyśmy płacić za bilet. Normalnie bilet w jedną str. kosztuje ok. 35CHF tak więc zaoszczędziłyśmy.
Oczywiście nie obyło się bez gapy, bo S. zapomniała drogę do mieszkania jej znajomego G. (u którego miałyśmy załatwiony nocleg pod jego nieobecność). Trochę obeszłyśmy miasto, kilka razy się wracałyśmy. W końcu jakoś dotarłyśmy o godz. 00:00 (dzięki pomocy innych ludzi).

S. poznała G. (który też jest Rosjaninem i pracuje na uniwersytecie w Lugano) przez Couch Surfing (to portal skupiający ludzi z całego świata oferujących darmowy nocleg, warunkiem jest przygotowanie posiłku dla wszystkich). Uważam że to bardzo dobra alternatywa na zawieranie nowych znajomości i podróżowania za mniejsze pieniądze. Polecam Wam wypróbować!

Dzisiaj zamieszczę fotorelację z Lugano (Bellinzona będzie w następnym poście)

"LUGANO - największe miasto w regionie Ticino. Położone nad jeziorem Lugano łączącym jeziora Maggiore i Como. Jest to jedno z najważniejszych centrów finansowych Szwajcarii. Można tu podziwiać niesamowitą architekturę z regionu Ticino, która na przestrzeni ostatnich 50 lat stała się najbardziej znaczącym stylem Szwajcarii. Najsłynniejsi przedstawiciele szkoły z Ticino to Luigi Snozzi i Mario Botta. Można tu zobaczyć budynki Botty: Banca del Gottardo (Viale Franscini), Palazzo Ransila (Via Pretorio) lub jego własne atelier przy Via Ciani." - tekst pochodzi z esky.pl







Kościół Santa Maria degli Angioli








Katedra pw. św Wawrzyńca


 
w tej katedrze przypadkiem udało nam się uczestniczyć w sobotniej mszy św. (17:15) 
w j. włoskim


 

 




 oczywiście jakby mogło się obyć bez pieczonych kasztanów i lodów włoskich 
(których niestety nie zdążyłam upamiętnić:P)


Lugano urzekło mnie swoją architekturą. Jest urocze! Te góry, jeziora, łódki...
Wieczorami miasto tętni życiem. Jest całkiem inaczej niż Aarau. Ludzie ucztują w knajpkach i bawią się na dyskotekach. I klimat mi przypadł do gustu. Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę L. ponownie.
W planach mam jeszcze Locarno (raczej w przyszłym roku) i część francuskojęzyczną: Lozanna + Genewa (może jeszcze w tym roku).



Trzymajcie się Kochani!
dagna15

8 komentarzy:

  1. pięknie, zazdroszczę takiej podróży! lubię miejsca położone nad jakąkolwiek wodą:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W trakcie oglądania zdjęć chodziła mi po głowie tylko jedna myśl "wow"! Miasto jest p r z e p i ę k n e!!!! A wiesz... że nigdy nie jadłam pieczonych kasztanów??? zawsze próbowałam sobie wyobrazić ich smak, ale to chyba przerasta moją wyobraźnię :)) cieszę się razem z Tobą, że już niedługo przyjezdzasz do Polski :)) A jak się czujesz po tych 3 miesiącach jezykowo? Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo ciepło! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieczone kasztany smakują jak słodkie ziemniaki:)

      Językowo coraz lepiej:) ale wiadomo nie jest jeszcze to co bym chciała. Powiem Ci że jeszcze nachodzą mnie myśli z tą Germanistyką

      Usuń

UWAGA!!!
Anonimowych użytkowników proszę o podpisanie się.
Wpisy mające na celu tylko i wyłącznie autopromocje blogów lub wulgaryzmy będą usuwane.
Jeśli uznam, że Twój blog jest interesujący sama dodam go do subskrypcji :)